Cena | 37.00 zł |
produkt chwilowo niedostępny
Ocena: |
|
Autor | Edmund White |
Tytuł | Zapominanie Eleny |
Stron | 154 |
Okładka | miękka |
Wydawnictwo | Biuro Literackie |
Rok wydania | 2013 |
|
Debiutancka powieść White'a już w Polsce!
Powieść powstała w czasie wakacji, które White spędzał na wyspie Fire Island, w gejowskiej mekce, gdzie „młodzi spoceni, zataczający się mężczyźni znajdowali seks grupowy w zaroślach między osiedlami”. Narratorem „Zapominania Eleny” jest młody chłopak, który pewnego dnia budzi się w domu pełnym mężczyzn. Nikogo nie zna, sam, zdaje się, nie wie, kim jest. Stara się zrozumieć zasady i dostosować do rytuałów panujących w tej małej wspólnocie. A jest ich niemało i obejmują zachowania w łazience, w łóżku, ale też twórczość poetycką. Chłopak gra, udaje, nie rozumiejąc, co się dzieje, ale powoli jednak przystosowuje się do sytuacji. Powieść White’a to satyryczne nawiązanie do twórczości Kafki – absurdalne okoliczności wcale nie prowadzą jednak do cierpienia, poniżenia i śmierci. Ironia pozwala żyć.
Recencja z 43 numeru "Repliki".
Edmund White o Zapominaniu Eleny
Napisałem Zapominanie Eleny w 1969 (stąd odniesienia do spodni-dzwonów i narkotyków), ale dopiero w 1973 książka została wydana. W Random House przyjęli ją tylko dlatego, że Richard Howard - znany poeta i tłumacz - nękał wydawcę by ją zaakceptował (poza nimi dwadzieścia dwa inne wydawnictwa już ją odrzuciły). To byłaby pewnie moja czwarta lub piąta nieopublikowana książka. Odniosłem tak mały sukces, że zdecydowałem się wreszcie napisać taką powieść, którą chciałbym przeczytać - gdyby miała przeleżeć w szufladzie, przynajmniej bym się jej nie wstydził. Pod koniec lat sześćdziesiątych pisarze myśleli, że muszą być eksperymentalistami, a sam jako krytyk odrzuciłbym książki, które (powiedzmy wzgardliwie) "mogłyby być napisane w XIX wieku". Przypuszczam, że wpłynęli na mnie autorzy nouveau roman jak Robbe-Grillet i Michel Butor (zaprzyjaźniłem się potem z Robbe-Grilletem i wygłosiłem nawet przemówienie w Paryżu podczas jego memoriału). Chociaż Nabokov wypowiedziałby się z pogardą o "awangardowych śmieciach", a to właśnie nim byłem wtedy, tak samo zresztą jak i teraz, oczarowany, niemniej jednak sam był innowacyjny w wielu swoich książkach (na przykład w Bladym ogniu). Również kilku amerykańskich pisarzy takich jak Rudolph Wurlitzer, Leonard Michaels czy Thomas Pynchon znalazło się w kręgu moich inspiracji. Przy okazji, mój eksperymentalizm był naprawdę łagodny - w Forgetting Elena w pierwszoosobowej narracji wypowiada się osoba chorująca na amnezję (jak się okazało, sam Nabokov powiedział pismu "Esquire", że była to jego ulubiona powieść amerykańska).
Jest to zlepek z moich wakacji spędzonych na Wyspie Ognia, w gejowskim pensjonacie na wybrzeżu, bez samochodów, dwie godziny drogi od Manhattanu oraz lektur dotyczących dworskiego życia w Japonii za panowania dynastii Heian (Opowieść o Genji, pamiętnik z japońskiego dworu The Pillow Book Sei Shonagon, Świat księcia promienistego Ivana Morrisa). Z Wyspy Ognia zaczerpnąłem topografię, surowe rytuały, sztuczny egalitaryzm mający ukrywać głęboki elitaryzm oraz rywalizację pomiędzy różnymi klanami, a ze średniowiecznej Japonii nałogowe wierszopisarstwo, tyrański niemalże estetyzm (zastępujący zwyczajną etykę) oraz poczucie, że każdy gest, kolor czy słowo jest kodem lub aluzją.
Gdy książka się ukazała, nikt nie wiedział co z nią zrobić. "New York Times" potraktował ją jak powieść sensacyjną. Krytycy gejowscy uznali ją za gejowską alegorię. Ja sam wierzyłem chyba, że była to opowieść o cierpiącym na amnezję księciu królestwa na pewnej wyspie - przywrócenie jednej z moich chłopięcych fantazji.