Michał Witkowski na tirach. Tytułowa bohaterka - Margot - jest kierowcą (kierowczynią?) wielkiej ciężarówki - lepszą od pekaesów i cystern i wszystkich innych których spotyka się na drodze. Margot zapragnęła tej pracy kiedy uciekła z domu dziecka i trafiła na wielki parking ciężarówek. Udało się - teraz przemierza Polską i Europę wzdłuż i wszerz, ucieka przed straszną niemiecką lesbijką - Czarną Gretą, a kiedy przychodzi noc... Margot idzie w noc. Czerwona peruka, szpilki i obcisła mini. Obsługuje każdego kto pojawi się na parkingu. Jest ich sześciu, siedmiu, ośmiu - każdy kto chce może Margot mieć. Mimo to dba ona o swoją opinię - tak żeby nie zszargać jej sobie na CB. Bo tam, na CB kierowcy wielkich samochodów mają swoją miłość - Świętą Asię. Niepełnosprawna dziewczyna, która pewnego dnia wstaje z wózka i idzie na trasę. Wszystko dzieje się w Polsce, w której zawrotną karierę robi Waldek Mandarynka z podsuwalskiej wsi. I to on jest bohaterem którego historii wysłuchuje Margot - historii warszawki, wrocławka, szoł biznesu, Starzejących Się Gwiazd z Wilanowa i Łomianek, których utrzymankiem staje się Waldek. I które sprowadzają go na dno w czasie wielkiego Sylwestra z Grażyną Torbicką i Tomaszem Kammelem na wrocławskim Rynku. Z wątków gejowskich - ciekawy fryzjer z Warszawy :) Z lesbijskich - Greta.